Tam gdzie rodzą się tęcze
Poniosło mnie w miejsce, które mało kto kojarzy z ośnieżonymi górami, palmami i ludźmi mówiącymi w dziwnym, śpiewnym języku. Mnie zaskoczyło tu tak wiele rzeczy, że zacząłem się zastanawiać, jak totalnie błędne są moje opinie o miejscach o których uczyli mnie na lekcjach geografii w szkole.
Sapmi – tam gdzie kończy się tajga
Słowo wstępu. Wybrać się na zorze pod koniec sierpnia to dosyć ryzykowny plan. Im dalej na północ tym większe szanse na zorze ale i ... jaśniejsze niebo. 200-300 km za kręgiem polarnym było już jasno całą noc, choć Słoneczko chowa się pod koniec sierpnia na kilka godzin płytko pod horyzont. Niżej jest ciemniej, ale środkowa Skandynawia miewa kaprysy pogodowe. Sama zorza też jest radośnie nieprzewidywalna, pomimo sporej aktywności naszej gwiazdy, no i próbuje świecić dokładnie tam gdzie łuna od Słońca... Czasem jednak największa frajda, jest z gonienia króliczka, a nie ze złapania go ;)
Motorek w tyłku
Akt I – aperitif
Jest taki typ pacjentów, co nie mogą usiedzieć na miejscu. Szlajają się kiedy się da i gdzie się da. Im większe zadupie, tym większy fun. Jak taki gościu jeszcze ma mega farta polegającego na tym, że pracuje dla firmy, która go po tych zadupiach rozsyła do roboty, to mamy petardę energetyczną w trakcie odpalenia. Heh! Czas się znowu nakręcić! Posłali mnie w nowe miejsce! ;) Na razie jeszcze w biurze... jeszcze palcem po mapie... jeszcze przy kuflu wyrąbistego piwa knuje gdzie... Ale powiem jedno, klimat już podłapałem. Ja tym ośnieżonym kamolcom nie popuszczę...
Czytaj więcej: Lubię ten moment gdy samolot przeszywa dreszcz
Bałkańskie szlaki
Czasem jest tak, że po zaglądnięciu do mapy, nie znajdujesz jakiejś specjalnej pokusy i obietnicy. Wręcz przeciwnie, to co tam znajdujesz, stanowczo nie zachęca do szlajanek po okolicy.
© 2024 FavThemes