Za jasne Słońce - Krótka historia chaosu.
1. Nie licz, że wszystko będzie działać. Zanim zaczniesz działać, policz.
1. Nie licz, że wszystko będzie działać. Zanim zaczniesz działać, policz.
Pomyłka pierwsza, taki ze mnie matematyk jak z Romana minister. Od kiedy to między NW a NE jest 180* ? A nikt mnie nie poprawił... ;) Pomyłka druga, szukanie odpowiedniego miejsca nie trwa pięć minut, trwa dłużej. Pomyłka trzecia, na to wzgórze które sobie upatrzyłem, wcale nie idzie się 30 minut. To trwa minimum 45 minut z językiem jak krawat. Pomyłka czwarta, cholerny Starry Night kłamie! Pomyłka piąta, czy jesteś pewny, że twój czas lokalny to czas GMT ;)
2. Chaos kontra Logistyka
Co zrobi dobrze skoordynowany i rozsądny amator, planujący taką sesję? Zaplanuje sobie cały proces, spisze, po godzinie przeczyta plan i skoryguje ew. błędy. Sprawdzi co mu będzie potrzebne, pomyśli jakie przeszkody mogą go spotkać i jak się przed nimi zabezpieczyć. Zrobi rekonesans miejscówki sprawdzi ile czasu potrzebuje na dotarcie tam, ile czasu zajmie mu rozłożenie sprzętu, odnajdzie dobre miejsce aby nie szukać potem na szybko czegokolwiek pod presją czasu, przygotuje sprzęt, sprawdzi czy wszystko działa. Zapewni sobie odpowiednie ubranie, prowiant i coś ciepłego do picia na całą "noc". Sprawdzi czas zjawiska, chwilę startu i zakończenia itd, itd, itd.
Co zrobi nierozgarnięty amator? Looknie do jakiegoś programu kiedy start i koniec zjawiska. Załaduje do plecaka statyw, głowicę, butelkę wina, jakąś bluzę i knige i pełen nadziei na sukces, 10min. przed deadline dla oszacowanego czasu dotarcia na upatrzoną miejscówkę, wyjdzie z domu i zacznie się zastanawiać którędy by tu... cykając swoim nowym aparatem 6 w życiu fotkę (słownie szóstą!)
3. Nadzieja matką głupich... ale każda matka o swe dzieci dba ;)
No tak, do mojej miejscówki nie da się dojść w 30 minut. Po ok. 40 min. W środku południowo-wschodniego stoku, w starym lesie zacząłem się zastanawiać, czy ja w ogóle dojdę na szczyt przed zachodem Słońca. Właśnie zeżarłem moje "zapasowe" 10 min. przeznaczone na znalezienie miejscówki i rozszpejowanie sprzętu, a szczytu jakoś nie widać... I jeszcze mi przyszło do głowy, że przecie w SN sprawdziłem dla linii horyzontu, a tu są przecie dookoła mniejsze lub większe wzgórza, kolejne kilka stopni w ... ! Zanim rozstawie sprzęt będzie po ptokach... Każda matka o swe dzieci dba, popełniłem tyle błędów taktycznych, ze dzięki jednemu z nich, niechcący, odniosłem strategiczne zwycięstwo. Zapomniałem, że w Szyszkolandii też mają czas letni. Dałem ciała na jakieś 30 minut (niedoszacowany czas dotarcia + czas na rozstawienie sprzętu na jakimkolwiek kawałku względnie równej skały z widokiem na N), ale palnąłem się tez o godzinę in plus :szczerbaty:
4. Dobry plan jest lepszy niż jakiś plan. Jakiś plan jest lepszy niż żaden plan.
Po odnalezieniu pierwszego w miarę równego kawałka skały i zrobieniu kilku fotek kontrolnych dla wstrzelenia się na manualnych nastawach w odpowiedni czas i ISO ustawiłem kadr i odpaliłem pierwszą fotę z serii... Zadowolony z siebie rozsiadłem się wygodnie odkorkowałem po nierównej walce jabola (tak, o takich gadżetach jak korkociąg też warto pomyśleć) i zacząłem kontemplować okolice.
.
.
.
20 minut i kolejna fotka. Wszystko gra, i idzie zgodnie z planem (ta... plan... ustawić kadr i parametry i robić fotki do świtu... podobno plany najprostsze są najlepsze... ta...). Cierpiąc na nadmiar czasu pomyszkowałem po okolicy i tu zaczęły się pierwsze kłopoty. 20 metrów dalej, za kępą krzaczorów z jakiś karłowatych iglaków znalazłem 10x lepszą miejscówkę. !@#!!***! No dobra teraz już za późno, trza wracać odpalić kolejną fotkę.
.
.
.
20 minut. Wyjąłem trzeci tom Achai Ziemiańskiego i popijając cienkusza postanowiłem nie martwić się tym co by być mogło. Jest jak jest. Jest dobrze, wszystko gra. Czytamy, popijamy, przegryźliśmy kabanosa, czas na kolejną fotkę. Ups. !@#!!***! Ciemno się zrobiło na wyświetlaczu! Co jest? A tak, Słońce pod linią gleby już, trza nieco wydłużyć ekspozycję. No dobra. W sumie tego właśnie się spodziewaliśmy, więc kaine problem.
.
.
.
20 minut i odpalamy kolejną fote. Lekka korekta czasu naświetlania i jedziemy dalej. Eeee zaraz coś mi tu nie gra. No rzesz k!@#!!***! jego !@#!!***! !@#!!***! mać! Co ja mam na obiektywie nastawione? Jakie k!@#!!***! 24mm? Co za perfidia! Co za chamstwo jakieś! Co to w ogóle jest?! Kto to w ogóle zrobił!... Dobra, kilka łyków z nadwyrężonej już flaszki nieco przywróciło mnie do równowagi duchowej. Nie ma co płakać tra wiosłować dalej. Do Ameryki już tylko kilka tysięcy kilometrów.
.
.
.
20minut. Trochę się zaczytałem, ale opóźnienie rzędu 2 min. Nie powinno mieć żadnego wpływu na animacje... Zaraz, a o ile ja już ten aparat przekadrowałem? Coś mi tu się nie zgadza. Jeżeli przez półtorej godziny przesunąłem się o taki kąt to o świcie będę... o ja rzesz w mordę! !@#!!***! Co tu jest grane, to paranoja jakaś! Spokojnie stary. Weź to na zimno. Policz jeszcze raz... Ale dałem ciała. No przecie jest oczywiste, że między NW a NE jest 90 stopni a nie 180. Przeliczanko, korekta dla kolejnych nastawów. Może jakoś to będzie, w sumie połapałem się wcześnie. Powinno się zniwelować bez widocznych paranoi na animacji... Jakoś to będzie... jakoś.
.
.
.
20 minut. Kolejna fota. Kurde, zabawy z wydłużaniem czasu przestają działać. Chyba jednak będę musiał w trakcie sesji ingerować również w ISO... W sumie szkoda, miałem nadzieję, że tego uniknę.
.
.
.
20 minut. Coooo?!!! Jak to jedna kreseczka na ikonie baterii? Nieeeee! !@#!!***! Tylko nie to! Kurde, kiedy ja ją ostatnio ładowałem... o w mordę! Ja jej jeszcze nigdy nie ładowałem!!! Darek, mam nadzieję że jesteś porządnym przewidującym człowiekiem. Ja naprawdę wierzę w Ciebie! Wiem, że na pewno, no na pewno sprzedałeś aparat z załadowanym akumulatorem, a ten objaw to tylko dla tego, że spada temperatura... A właśnie, coś się zimnawo robi, dobrze, że wziąłem bluzę.
.
.
.
20 minut. Kończy mi się jabol.
.
.
.
20 minut. Cholera trochę zimno.
.
.
.
20 minut. Ja pierniczę, bateryjko kochana ty moja, wytrzymaj! Ja cię będę w kieszonce na sercu nosił, regularnie doładowywał, no kurde, niech strace, futerał Ci kupie tylko wytrzymaj jeszcze!
.
.
.
20 minut. Ale zimno... i kurde ten chromolony wiatr od Atlantyku... I jeszcze mi tu jakiś syf od zachodu ciągnie... Weż sie stary nie wygłupiaj, ja tu na tej placówce mam dość własnych problemów.
.
.
.
20 minut. Cienkusz się skończył... dobrze, ze wziąłem książkę.
.
.
.
20 minut. Bateryjko ty moja, pliiiis.
.
.
.
20 minut, Na południe ode mnie przewalają się chmury.
.
.
.
20 minut. Ale zimno.
.
.
.
20 minut. Chmury polazły precz. Pierwsza dobra wiadomość tej nocy. Może jakoś to będzie.
.
.
.
20 minut. O! Zaczyna się robić z powrotem całkiem jasno.
.
.
.
20 minut. O rany ale mi zimno. Chce mi się pić, żreć i boli mnie dupa od siedzenia na nierównej skale.
.
.
.
20 minut. Kurde! Bateria pusta! Nie, pliiiis jeszcze tylko godzinka już tak niewiele! Wyciągam ją z aparatu i na 15 minut wsadzam między fałdy tłuszczowe. Proszę, bateryjko, zobacz własną piersią, eee... znaczy, własną fałdą cię ogrzewam. Tam ludzie na frontach za lepsze jutro walczą, daj z siebie wszystko. Już tylko kilka fotek!.
.
.
.
20 minut. Idę ładnie za gradientem. Kurcze, może się uda.
.
.
.
20 minut. Jestem tuż przed świtem jeszcze dwie trzy fotki i się uda... O rany ale jestem zmęczony.
.
.
.
20 minut. JEST! Słoneczko wylazło prawie w centrum kadru! Ale jaja, udało się!
.
.
.
20 minut. Ostatnia fotka, bakteryja zdechła. Jesteś wielka! Nie wyrzucę cię nawet jak już będziesz siwa, pomarszczona i będziesz trzymać przez 10 minut. Dobra do wyra, o rany gdzie ja jestem, co się dzieje, spać. Ehhh fajnie by było, zanim dojdę umyje się, itd. To będzie maks półtorej godziny snu i trza będzie wstawać z powrotem. Ale będę wyglądał w biurze....
5. Po ciężkich walkach nasze dzielne oddziały wycofały się na z góry upatrzone pozycje.
Kurcze, zgrałem foty. Materiał jest słaby. Będę musiał to powtórzyć. Już jakaś baza wiedzy jest. Będzie lepiej. Tyle, że na całym niebie przewalają się baranki... Nie ma bata, musi się udać!