Para galaktyk widoczna na fotce to Arp 120 - Eyes Galaxies. NGC 4438 to galaktyka po przejściach, Nie bardzo wiadomo co do końca zaszło. "Połamany" wygląd galaktyki to tylko widoczna strona monstrualnej kolizji z przeszłości, jest coś jeszcze. Coś ciągle podgrzewa jądro NGC4438. Jest w całej historii jeszcze jeden gracz. Astronomowie pracujący w Kitt Peak National Observatory ujrzeli monumentalne wąsy zjonizowanego wodoru długie na 400.000 lat świetlnych, ciągnące się aż do... kolejnej galaktyki, eliptycznej M86. Wcześniejsze analizy wskazywały na małą galaktykę soczewkową NGC 4435 (to ta druga najjaśniejsza na zdjęciu) jako głównego podejrzanego kosmicznej kolizji. Jednak "krwawe ślady" zjonizowanego wodoru ciągnące się za połamaną galaktyką aż do M86 spowodowały zwrot akcji. Tym razem eliptyczna M86 trafiła pod lupy astronomów... i dalej coś się tu nie zgadzało. Jak w większości galaktyk eliptycznych, obłoki gazu w M86 są bardzo gorące i emitują promieniowanie rentgenowskie. Tylko, że niepodejrzewana wcześniej eliptyczna matrona promieniuje trochę nierówno. Kolejne badania wskazały, że większość zakłóceń w M86 pasuje do scenariusza w którym NGC 4438 nie dość, że dostało po głowie od eliptycznego grubasa, to kolizja musiała być wyjątkowo gwałtowna (o ile można powiedzieć o jakimkolwiek zderzeniu, że zaszło mniej lub bardziej spokojnie). W grę musiały wejść naprawdę duże prędkości, nawet jak na skalę galaktyczną. Do tej pory w pozostawionych przez NGC4438 wąsach jest zbyt gorąco by mogły powstawać z nich gwiazdy. W linku poniżej, widać jak na dłoni ślady zbrodni popełnionej na NGC4438. http://www.noao.edu/outreach/press/pr08/images/M86-1000.jpg
Po kliknięciu pełna rozdzielczość